Marianów po raz czwarty przetrwał workcampowe oblężenie. Siódemka kreatywnych wolontariuszy przyjechała zdeterminowana, by w jak najbardziej wartościowy sposób zająć dzieciom czas. I tak też się stało: dzielni młodzi uczestnicy workcampu bez wytchnienia rysowali, kleili, wycinali, wypalali, układali, wyplatali, gotowali pod okiem międzynarodowych gości.
Tradycje i kultura krajów sprytnie przemycane dzieciom przez wolontariuszy procentowały. Każdy w Marianowie od tego lata wie jak wygląda francuska flaga, że na deszcz najlepsze jest japońska laleczka Teru-terubōzu i czego potrzeba, by zrobić katalońską kanapkę.
Na koniec workcampu, gdy w tradycyjnym, organizowanym przez wolontariuszy teatrzyku Czerwony Kapturek został szczęśliwie uratowany z paszczy wilka, polały się rzewne łzy. Płakały dzieci, płakali wolontariusze, płakali obserwujący pożegnanie ze swoich okiem sąsiedzi workcampowej chatki. I tak znowu po roku oczekiwania na workcamp zrobiło się smutno, aż do przyszłego lata…
Dziękujemy Stowarzyszeniu „AXA” za współpracę i wsparcie finansowe workcampu.
Koordynatorki workcampu: Anna Pokora i Natalia Roicka